Uwielbiam przeszukiwać Internet, grzebać po archiwalnych tematach na forum, czytać artykuły. Nie jestem nawet w stanie zliczyć ile historii “z brzydkiego kaczątka do łabędzia” przeczytałam. Mimo tak wielkiej różnorodności, znalazł się jeden punkt łączący każdą z nich. Jak to jest ze wsparciem?
Mnie samej ciężko było trzymać się planu. Czasami się poddawałam. Czasami olewałam treningi. Teraz mam “partner in crime”. I nie chodzi tu tylko o wsparcie, ale też o dzielenie pasji i zainteresowań 🙂 Co prawda 252 km. stąd, ale #Friendstraining działa bez względu na odległość 🙂 Realizacja planów przychodzi łatwiej gdy mam świadomość, że kiedy zacznę nawijać: o rozkładzie makro w diecie, kontuzjach, nowym smaku kazeiny, postępie czy porażce, nie spotkam się z taką reakcją:
16 komentarze na temat “Jaki jest twój support?”
Moim wsparciem jest Mama 🙂 Na początku przymykała oko myśląc, ze to jakaś moja fanaberia. A teraz nawet chodzi ze mną na wieczorne spacery! Masz rację, takie "Wsparcie" potrafi zmienić bardzo wiele, a przede wszystkim pomaga w gorszych chwilach!
Hahaha, true! Mina znajomych kiedy mowie im, ze wstaje przed piata na trening- bezcenna! 😀
Mnie wspiera głównie mój chłopak. 🙂 Razem biegamy, oboje ćwiczymy, zdrowo się odżywiamy. To mi bardzo pomaga, bo wiem, że jest sens robienia tego wszystkiego. Jak tracę motywację to dostaję od niego solidnego "kopa" i jadę dalej! 🙂
Pozdrawiam 🙂
Bez wsparcia wpróbowałam… jakiś czas było ok, ale jak przyszedł pierwszy kryzys, to się poddałam 🙂 Teraz nie walczę w pojedynkę i jest…. fajnie! Mały duch rywalizacji nikomu nie zaszkodził 😀
Ja dzisiaj byłam pierwszy raz z koleżanką na siłowni i było świetnie, asekuracja się przydaje 🙂 Szkoda, ze na codzień każda chodzi na inną siłownię 🙁
Brawo! To cudownie, że zaraziłaś tym swoją Mamę 🙂 Moja ostatnio też rzadziej sięga po krówki, które są jej uzależnieniem. Jest progress :D!
Znam historię 🙂
Takie wsparcie najlepiej sprawdza się właśnie przy "gorszych dniach". Jakiś rodzaj zobowiązania do trzymania się planu, co nie? Przynajmniej ja tak mam, że jak mam już się poddać to wiem, że strasznie głupio będzie mi się przyznać, więc niechętnie, ale dalej to robię. A później na nowo się wkręcam 🙂 Buziaki! :*
A nawet wyszedł na dobre! 🙂
Na siłownię akurat chodziłam sama, ale mnie wyszło to na dobre, bo w 100% skupiałam się na tym co robię 🙂 Więc nie smutaj i czerp z tego jak najwięcej! 🙂 Buziaki Choco :*
Czy z partnerem jest łatwiej to już chyba zależy tylko indywidualnie od danej osoby. Jeżeli ma się swój jakiś cel, taki bardzo, bardzo fajny i podniecający tj przygotowanie do zawodów czy schudnięcie określonej liczby kg i zmieszczenie się do sukienki to raczej nie potrzeba motywacji z zewnątrz. Ale jeżeli robimy to bardziej amatorsko czy pół amatorsko to asysta kogoś z zewnątrz może być pomocna jak najbardziej.
Myślę, że w obu przypadkach się sprawdza 🙂 W drodze do celu można stracić motywację i się poddać. Możesz np odchudzać się z kimś, nawzajem motywować, sprawdzać postępy itp. To też fajna sprawa 🙂
Biegam sama, na rolkach raczej też, ale to dlatego, że wolę robić to w pojedynkę. Na siłowni i w domu często ćwiczę z Narzeczonym. 🙂
Ciekawy wpis. Bardzo mi się spodobał. Muszę się wziąść za jakiś trening. Nie moge sobie pozwolić na takie obrastanie w tłyszcz. Nawet sobie buty do biegania kupiłam na eobuwie.pl. Pieniądze niesety łatwo wydac a z motywacją do treningu nieco gorzej 😀 Wiosna idzie więc szukam inspiracji na blogach o tematyce sportowe i próbuję nasycić oczy wysportowanymi ciałami, żeby samemu się ruszyć 😀
Mnie wspiera grupa na fb 🙂
Świetny blog, uwielbiaam ;]